Wyprawa Andrzeja na Gobi
Rajd na Gobi
Jazda całymi dniami w kurzu i niewygodach po bezdrożach Mongolii. Ograniczona ilość wody i jedzenia o restauracji możesz zapomnieć. Nie wiadomo gdzie dojedziesz – bo czy bezkres ma swój koniec? Nie wiadomo też czy dojedziesz – innym nie zawsze się udało. O toalecie i prysznicu nikt tu nawet nie słyszał. Cel -dojechać na południe Mongolii, a potem będziemy się martwić jak wrócić do domu.
Po drodze szerokie zielone stepy, wyschnięte rzeki, stada dzikich zwierząt, pustynia. Różnorodny krajobraz ale ludzie zawsze uśmiechnięci, szczerzy i nad wyraz gościnni. Tam nie pobiera się opłaty za pole namiotowe, tam zawsze ugoszczą cię wszystkim, co mają. A że mają niewiele, tym większe to robi wrażenie.
Do Mongolii warto jechać i przeżyć to samemu. Tutaj wszystko zaskakuje; telewizor w jurcie, chińskie klapki, fanta jeżynowa, zaparkowany koń, a obok tego kumys, buty z zadartym nosem, barania kiszka i poszanowanie tradycji.
Spójrz na zdjęcia, pomyśl czy chcesz tam pojechać.
Andzej Kubski