Pogoda wyjątkowo pochmurna. Jedziemy w dół Selengi. Etap rozpoczynamy od płatnego mostu, są tu nawet znaki drogowe i informacyjne, mały sklepik, to tu spotykają się najbliżsi sąsiedzi, o dziwo można nawet złapać zasięg w komórce. Przyroda oczywiście cudowna, na wędkach lenoki, szczupaki i oczywiście tajmienie.
Wreszcie, tylko nasza piątka i Baisa (nasza przewodniczka) zwiedzamy Ułan Bator. Pomnik wdzięczności dla cudownej armii czerwonej i Związku Radzieckiego (skąd my to znamy), świątynia buddyjska. Trafiamy wreszcie na bazar, miejsce dosyć słynne szczególnie z racji kieszonkowców, ale bardzo ciekawe i oprócz powszechnych towarów z
Po wielu miesiącach przygotowań nareszcie wyruszamy. Na Okęciu budzimy od razu spore zainteresowanie (nie wyglądamy jak turyści czy biznesmeni), wszyscy zwracają na nas uwagę, pytają dokąd lecimy, co będziemy robić, kiwają z niedowierzaniem głowami. Lądujemy w Moskwie, celnicy rosyjscy również nam się inaczej przypatrują, wyglądamy
Dzisiaj my zostaliśmy w obozie. Razem z Ignacym wynajęliśmy konie i dawaj w step. Przypomniał mi się Henryk Sienkiewicz i dzikie pola Ukrainy, te konie jakby spokojniejsze, mniejsze, a może my jesteśmy tacy odważni. Później łodzią przeprawiliśmy się na drugi brzeg rzeki, łowimy, łowimy, a